Monday, August 10, 2009

Erotyk

Czytajac ten wiersz, kochanie moje,
Zgas swiatlo i usiadz nago przy stole,
I jedna reka zlap swoje piersi,
I wyobraz sobie ze moja reka cie piesci,
A druga reke poloz miedzy pagorki rozkoszy dwa,
I zapomni ze tam miesci sie cnota twa,
Bo ta opowiesc nie jest dla dziewczyn cnotliwych,
Lub na uniesienia anielskie zbyt wrazliwych...

Przy pelni ksiezyca, w pokoju ciemnym,
Spojrzala na niego wzrokiem niepewnym,
Jej piekne blond wlosy na ramiona opadly,
Jej lica anielskie z rozkoszy pobladly,
Oczy niebieskie jak morza glebiny,
Piersi wspaniale niczym herubiny,
Usta rozkoszne, jak anieslkie bramy,
Dajac tak wielkie usniesienia stany,
I jedym ruchem swej delikatnej dloni,
Pozbyla sie swojej ostatcznej broni,
I gdy jej piekne koronkowe majtki na ziemie opadly,
Niczym dziewiczy aniol z nieba spadly,
Odslaniajac przed nim swoj ogrod rozkoszny,
Na jej twarzy usmiech piekny - grzeszny!
I chcac sprawic kochankowi swojemu przyjemnosc,
Wprawic go w zadumienie i cudna niepewnosc,
Zlapala w swe rece jego czlonek,
I oddala na nim jeden maly pocalunek,
Wprawiajac go w zachwyt i rozkosz wspaniala,
Umiescila go w swoja buzie mala,
I poruszajac swa glowa w gore i w dol,
Sprawila mu niesamowicie niebianski bol,
I gdy poczula ze juz koncy jej kochanek,
Spojrzala na niego ja niewinny baranek,
I unoszac sie lekko niczym piorko golebie,
Usiadla na jego gebie,
I sama czujac teraz rokosz wielka,
Uniesien moc piekielna,
Gdy on piescil ja swoim jezyckiem,
Niczym z Edenu wygnanym wezyczkiem,
I gdy uslyszal z jej ust odglosy nirvany,
Uscisk jej dloni, oddech niepochamowny,
Chwile pozniej ciala sie ich splotly,
I obboje oddali odglos wzniosly,
Gdy tak sie przyjemnosci oddawali,
I razem w uscisku cala noc przespali...

I to juz koniec, ma piekna, mej opowieci,
Czy twoja reka lechtaczke twoja nadal piesci?
A druga reka dotykasz ust swoich,
I myslisz o slowach moich?
Bo ta opowiesc jest o mnie i o tobie,
I pewnego dnia przypomnisz ja sobie,
Gdy oddajac sie rozkoszy ze mna,
Poczujesz rozkosz anielska.

Krzysztof Kamil Witek
9 sierpnia, 2009r.

"Wspomnienie pierwszego spotkania"

Juz tyle lat minelo od spotkania pierwszego,
Gdy zobaczylem oczy twe piekne,
Jak wizje anielskie, takie nieskazitelne,
Dnia tego pieknego i jakze nieszczesliwego,

Bo chociarz serce moje juz wtedy wiedzialo,
Uczucie ktorego umyslem nieokielznalo,
I chociarz chcialem milosc moja ci wyznac,
Krzyczec! - slabosci mojej do ciebie sie przyznac,

Bledow w swym zyciu wiele poplenilem,
Ale zadnego z nich tak bardzo sie nie wstydzielem,
Zalowac nie ma co - zal jest glopcow pokarmem,
A przeciez ja sie o boskosc twoja otarlem,

Powinienem byl wtedy zycie swe poswiecic,
Zabojstwo w imie mej milosci popelnic,
Ale rozum sercu nie pozwolil uniesc reki,
I tak oto musialem cierpiec me meki,

Tyle lat juz od tego momentu minelo,
Wspomnienie jak fale morza, odplynelo,
A ja cie nadal kocham jak kochalem,
I cale zycie swe tobie oddalem....

Krzysztof Kamil Witek,
9 Sierpnia, Anno Domini 2009,
Petaluma, California.